sobota, 9 sierpnia 2014

Projekt: Green

Myślałam nad tym już od jakiegoś czasu, jednak decyzję ostateczną podjęłam całkiem niedawno bo w zeszłym tygodniu. Postanowiłam poeksperymentować i podjąć się pewnego projektu. Otóż na najbliższe dwa miesiące – nie ukrywam, że istnieje możliwość wydłużenia tego terminu – usuwam ze swojego menu mięso a co za tym idzie również z bloga i przepisów. Tak jest. Przez kolejne tygodnie zostaję wegetarianką! No, może nie w stu procentach, ale od czegoś trzeba zacząć a z racji, że jestem totalnym przysłowiowym pierwszoklasistą w tej dziedzinie, jestem gotowa na nowe doświadczenia. Liczę na to, że po tej lekcji będę wiedziała więcej, a moje kulinarne horyzonty zostaną odświeżone i poszerzone.

By przybliżyć temat, wyjaśnić, wytłumaczyć całą sprawę, rozpisałam wszystko w punktach.
  1. Tak jak napisałam „Nie będę wegetarianką w 100 %”. Dlaczego? Ryby to mięso, z którego nie jestem wstanie i nie jestem gotowa by zrezygnować – przynajmniej tak czuję na tą chwilę. Jak wyjdzie ostatecznie? Przekonam się na własnej skórze. Tak czy siak, jeśli odczuję potrzebę zjedzenia mięsa
    (a wiem, że taka sytuacja może nastąpić, mój organizm w końcu może się przełamać i o nie wołać) sięgnę właśnie po nią.
  2. Dlaczego zdecydowałam się na taki krok? Nie ma z tym nic wspólnego dieta czy może światowe trendy ekologicznego trybu życia. Myślałam już o tym od dawana mając za sobą wiele podobnych krótszych czy dłuższych prób. Chodzi o moje samopoczucie. Skoro czuję, że nie potrzebuję mięsa
    i przede wszystkim czuje się lepiej gdy go nie spożywam, to argument jest dla mnie wystarczający :)
  3.  Czy przenoszę się na jedzenie EKO, BIO? Nie do końca. Nie zamierzam wyrzucać wszystkiego co mam w swojej szafie i kupić nowe rzeczy, które są wyłącznie eko. Nie ukrywam jednak, że często po rzeczy BIO będę sięgała, głównie z czystej ciekawości by porównywać je z tymi rzeczami "mniej" eko...
  4. Czy biorę pod uwagę weganizm? Nie wiem. Trudno mi się określić. Ser, jajka, masło – z racji, że uwielbiam gotować, to rzeczy z których ciężko będzie mi zrezygnować. Na tą chwilę to zbyt daleki krok by zawracać sobie nim głowę. Zobaczymy jak będę czuła się za dwa miesiące. Jeżeli projekt się wydłuży…czeka mnie prawdziwa rewolucja.
  5. Czy będę gotowała sama? Oczywiście, że tak. Będzie tak jak zawsze - wraz z projektem będę jeszcze bardziej uważniejsza wdrążając swoją własną dyrektywę jedzenia nieprzetworzonego. To będzie ciężki, ale będę starała się dalej robić wszystko sama. Nie omieszkam sobie czasami czegoś ułatwiać J z czystego lenistwa.
  6. Kwestia wiedzy: wspomniałam już o moim braku doświadczenia w tej dziedzinie. Zamierzam poszerzać swoją wiedzę sięgając do literatury znanej i mniej znanej o tematyce wegetariańskiej. Oprócz tego dodatkowo mam zamiar uczestniczyć w kursach kulinarnych etc. Nie będę za dużo zdradzała. W projekcie nie chodzi tylko i wyłącznie o poprawę samopoczucia, ale o naukę. Oczywiście, tak jak do tej pory będę starała się zmieniać przepisy, urozmaicać je lub łączyć osiągając coś nowego.
  7. Czy boję się? Boję się, ale bardziej wynika to z mojego podekscytowania przed nieznanym i przed tym jak będę się czuła. Pokażę nie tylko sobie, ale i innym, że wegetarianizm to nie sekta, nic złego i przede wszystkim żadne zielone, nudne wymysły. Będzie tak jak było. Łatwo, smacznie i kolorowo.
  8. Z czego rezygnuje? Z mięsa(prócz ryb). Mam zamiar również zrezygnować zupełnie z pieczywa(przede wszystkim białego). Naczytałam się o nim wystarczająco i to wystarczająco mi wystarczy. Zastanawiałam się nad tym by wyłączyć alkohol, ale tego wolę nie planować. Dalej będę kontynuowała omijanie słodkich, gazowanych napoi. Fast food zamienię na politykę slow food. Co się tyczy kawy? Jestem na etapie oduzależniania się od niej. 
Cóż więcej dodać. Życzę sobie samej powodzenia! Czas...Start!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz